Palimy, pijemy, jemy:
- Najwięcej było puszek po napojach, papierków po batonikach i pudełek
po papierosach - powiedzieli PAP uczniowie szkoły podstawowej nr 12
w Warszawie, którzy w brali udział w akcji sprzątania świata, poświęconej
w tym roku recyklingowi. Najdziwniejsze przedmioty, jakie w tym roku
znaleźli uczniowie, to huśtawka, 3 rury wydechowe oraz drewniany płot.
W Warszawie - jak donosi SuperExpress - sprzątano głównie w parkach,
na skwerach i nad Wisłą. Silna grupa mieszkańców Gocławia wspierana
przez harcerzy pracowała na prawym brzegu rzeki za Wałem Miedzeszyńskim.
Między mostem Śląsko-Dąbrowskim a mostem Gdańskim kilku młodych ludzi
zbierało odpadki leżące w chaszczach. Między mostami pracowało tylko
kilka osób, a uzbierali osiem pokaźnych worków z odpadkami.
W województwie podkarpackim sprzątali uczniowie szkół podstawowych,
harcerze, ekolodzy, wędkarze i leśnicy, co wiemy dzięki Nowinom. Jak
było w innych rejonach - nie wiemy. Też dzięki prasie.
Sport to zdrowie?
50-letni surfer, odnaleziony po 20 godzinach spędzonych na morzu na
Zatoce Gdańskiej, zmarł w środę w szpitalu w Gdyni. Gdy tam trafił,
lekarze oceniali jego stan zdrowia jako dobry.
Wrocławianin przebywający na wczasach w Stegnie wyruszył na desce
surfingowej na zatokę dzień wcześniej około południa. Zaniepokojona
jego nieobecnością żona około godz. 19 powiadomiła o zaginięciu męża
służby ratownicze. Rankiem wyłowili go z morza gdyńscy rybacy.
Prawdopodobną przyczyną zgonu mężczyzny mógł być zator płucny lub
zawał serca.
La Manche znów atakowany:
Trzech młodych Brytyjczyków zamierza przepłynąć kanał La Manche na
deskach ciągniętych przez gigantyczne latawce! Zamierzają wyruszyć
z miejscowości Hythe w Wielkiej Brytanii i chcą dopłynąć do Boulogne
we Francji. Czekają tylko na odpowiednią pogodę.
Podróż przez kanał zajmie im dwie godziny. Gdyby ich wyczyn zakończył
się sukcesem - trafią do Księgi Rekordów Guinnessa.
Chemia odchodzi powoli:
Ekologiczne rolnictwo nie jest jeszcze w Polsce popularne - zarejestrowano
dotychczas około 200 gospodarstw, produkujących żywność wolną od środków
chemicznych. Resort ochrony środowiska chce rozwijać takie rolnictwo.
Wędkarzm też powinno na tym zależeć - z ekologicznych gospodarstw
do wydy nie spływają żadne trujące, sztuczne świństwa...
W tym roku po raz pierwszy wypłacane są dotacje właścicielom gospodarstw,
którzy zdecydują się na ekologiczną produkcję. Nie są one wielkie:
200-250 złotych na hektar i przydzielane tylko mniejszym gospodarstwom
- o powierzchni do 50 ha. Dotacje są wypłacane przez pierwsze dwa
lata zmiany gospodarowania, czyli odchodzenia od stosowania chemii
w hodowli i uprawie.
Zdaniem niektórych uczestników konferencji, dotacje wypłacane z budżetu
rolnikom specjalizującym się w ekologicznym gospodarowaniu są zbyt
małe - wielokrotnie niższe niż np. w sąsiednich Czechach czy Austrii,
gdzie ekologiczne gospodarstwa zajmują aż 10 proc. całego areału tego
kraju. A są konieczne - plony z takiego gospodarstwa są o 20-30 proc.
mniejsze niż ze stosującego chemiczne nawozy i środki ochrony roślin,
zaś rynek na czyste produkty jeszcze w Polsce na dobre nie powstał.
Forsa naturalna:
Kwestia zwrotu prywatnych terenów, włączonych przed laty do parków
narodowych, zdominowała początek konferencji Federacji Parków Natury
i Parków Narodowych Europy, odbywającej się w Zakopanem. Konferencja
poświęcona była współpracy przygranicznej w zarządzaniu i ochronie
parków przyrody.
Pikieta górali z Tatr, Pienin i spod Babiej Góry domagających się
zwrotu prywatnych terenów włączonych do parków narodowych, sprowokowała
dyskusje nie tylko wśród polskich uczestników konferencji. Górale
rozdawali materiały informacyjne na temat swoich roszczeń i rozmawiali
z zagranicznymi uczestnikami konferencji, wyraźnie zaintrygowanymi
protestem.
- Celem demonstracji jest zwrócenie uwagi federacji i społeczności
międzynarodowej na nierozwiązane sprawy własnościowe bezprawnie wywłaszczonych
ludzi oraz na dewastację środowiska w parkach narodowych pod hasłami
ochrony przyrody - tłumaczyła prezes stowarzyszenia Zofia Stachoń
Bigos. - Parki narodowe prowadzą działalność gospodarczą, która przynosi
pewnym grupom ludzi ogromne zyski i odwraca ich uwagę od działań mających
na celu ochronę przyrody. Pozwala na to obowiązująca ustawa o parkach.
Park ma być parkiem, a nie produkcją pieniędzy.
Z pieśnią na ustach:
Nad jeziorem Szelment Mały w Starych Jabłonkach odbywa się Pierwszy
Ogólnopolski Festiwal Ryby, Wędki i Muzyki "Sielawa Blues". A przy
okazji, jako że ryby ma nie zabraknąć, prawie 20 restauracji walczyć
będzie o Mistrzostwo Polski w Pierwszych Nieoficjalnych Mistrzostwach
Polski w Przyrządzaniu Potraw z Ryb. Najlepiej przygotowaną potrawę
oceni Jury pod przewodnictwem Macieja Kuronia.
Wyniki, rzecz jasna, opublikujemy. |
|
Wasz Reporter, Sławek Hein, wyniuchał,
co następuje:
Jak podają wiarygodne żródła (L. Świdlicki), jego kolega złowił w
Wiśle na czerwonego twistera rybkę o masie 1 kg... TILAPIĘ!!! O ile
czegoś nie pokręciłem, została złowiona poniżej ujścia ciepłego kanałku
z elektrowni Kozienice.
Na Narwi w okolicach Dzierżenina padł szczupaczek 8,5 kg (1,30 m).
Ryba wzięła na starą wahadłówkę.
Ruszyły jesienne sumy:
Ponad dwumetrowy sum padł w niedzielę na Zalewie Zegrzyńskim - doniósł
SuperExpress. Taaka ryba ważyła 49 kilogramów. Waldemar Grzeszczykowski
łowi ryby od kilkunastu lat. Taki okaz trafił mu się po raz pierwszy. Pływaliśmy łódką, a wędka leniwie zwisała nad taflą jeziora
- opowiadał dziennikarzwi SE wędkarz. - Nagle coś pociągnęło. Krzyknąłem,
że ryba bierze! Od razu wiedziałem, że to coś dużego, ale nie miałem
pojęcia, że aż tak. Musiałem uważać, by żyłka się nie zerwała, miała
wytrzymałość tylko na 10 kilogramów.
Sum połakomił się na niewielkiego rippera. Walka trwała 50 minut.
Wieczorem u państwa Grzeszykowskich na kolację był sum. Pan Waldemar
zaprosił też kolegę, bez pomocy którego nigdy nie zdołałby wyholować
zdobyczy.
Rekin - tuńczykożerca:
Rekin biały długości ok.7 metrów zaatakował kuter rybacki na Adriatyku. Do incydentu doszło, gdy kuter - wyspecjalizowany w połowach na otwartym morzu, organizowanych dla turystów - uczestniczył w połowie tuńczyka w odległości 20 mil od brzegu. Na pokładzie było dwóch turystów.
Rekin pożarł tuńczyka, złowionego przez załogę kutra, gdy ryba znajdowała się jeszcze w wodzie. Następnie zabrał się za kadłub 11-metrowej łodzi. Jak twierdzi szyper kutra zaatakowanego przez drapieżnika, strefa, w której doszło do tego niecodziennego wydarzenia, obfituje w tuńczyka, natomiast w ciągu 30 lat, kiedy
tam łowi, nie spotkał tam białego rekina.
Piłeś? Nie pełzaj!
W Warszawie do sklepu na ulicy Sękocińskiej zawitał nietypowy klient:
wąż Pojawił się wśród butelek w stoisku z alkoholami, owinął dookoła
wiśniówki, po czym - zygzakiem - ruszył na zaplecze.
Na zapleczu za najlepszy kącik do spania wąż uznał kontenery po piwie.
Rozdrażnił tym obsługę, która usiłowała zapobiec penetracji wnętrza.
Pomoc w prewencji posłużyła deska do mięsa. Interwencja gołymi rękami
wydawała się personelowi nie do przyjęcia, bowiem niecodzienny amator
trunków mógł być przecież jadowity.
W końcu węża złapał odważny, bo odziany w skóry motocyklowe, telewizyjny
reporter. Wprawdzie najpierw gad ruszył dziarsko do ucieczki, ale
wkrótce osłabł. Chwycony przez rękawicę dał się zamknąć do pudełka,
gdzie smacznie zasnął. Być może pewnien wpływ na spokojny sen miał
fakt, iż karton był po koniaku.
Po godzinie po węża przyjechała ekipa z ZOO. Okazał się być - jak
stwierdzili pracownicy ogrodu - pospolitym zaskrońcem. Nie zgadzamy
się z tą opinią. Zwierzę z takim gustem, tak wyrobione konsumencko
- na pewno nie jest pospolite!!!
Kaskada - bumerang:
Awuesowscy radni Sejmiku kujawsko - pomorskiego zbierać będą podpisy
pod obywatelskim projektem ustawy o zagospodarowaniu dolnej Wisły
- dowiedziała się Gazeta Pomorska. Pozwoli to na komercyjne budowanie
kolejnych stopni wodnych poniżej Włocławka.
Projekt, nad którym pracuje AWS, pozwala budować tego typu urządzenia
wodne jak tamy w sposób komercyjny, czyli przez inwestorów zewnętrznych,
którzy w zamian mieliby, przez jakiś czas, prawo do dochodów jakie
przynosiłaby gotowa już tama. Oznacza to jednak, że zmianie musiałoby
ulec prawo wodne, w myśl którego na razie wszystko co zostało zbudowane
w rzece, obojętnie przez kogo, staje się własnością państwa.
Aby projekt ustawy trafił pod obrady Sejmu musi się pod nim podpisać
100 tys. osób.
Miś - widmo:
Siedmiu siedzących na drzewie turystów, obawiających się spotkania z niedźwiedziem, wybawili z opresji ratownicy TOPR. Uwięzieni na drzewie wezwali pomoc przez telefon komórkowy.
Początkowo alarmujących turystów było tylko dwóch - to właśnie oni wykonali wezwali pomoc. Zanim jednak TOPR dotarł na miejsce, ratownicy odebrali drugi telefon, w którym powiadomiono ich, że na drzewie jest już siedem osób. Okazało się, że dwaj siedzący na drzewie turyści przekonali o niebezpieczeństwie pięciu innych, którzy
przechodzili w pobliżu.
Kiedy ratownicy dotarli na miejsce, musieli z kolei przekonać całą siódemkę, iż... niebezpieczeństwa nie ma. Potem odprowadzili turystów do schroniska.
Ratownicy bowiem nie natknęli się ani na "misia", ani na żadne ślady wskazujące na jego obecność w okolicy. Prawdopodobnie żadnego niedźwiedzia tam nie było, a jeśli nawet - to, zdaniem TOPR, pewnie siedział na sąsiednim drzewie, wystraszony tak samo jak turyści. Najpewniej jednak za niedźwiedzia wzięto niewinnego jelenia.
Inwestować każdy może...
Do grona inwestorów na giełdzie sztokholmskiej dołączyła ostatnio...
okazała jukka, która wydaje polecenia kupna i sprzedaży akcji szesnastu
największych firm. Szwedzki artysta Ola Pehrson podłączył elektrody
do liści, a zdobywane tą drogą informacje, dotyczące aktywności biologicznej
rośliny, wykorzystuje do sterowania komputerowym programem giełdowym.
Gdy Jukka osiąga wyniki finansowe wykraczające ponad indeks giełdowy,
jest wynagradzana wodą i światłem. Jeśli natomiast generuje straty,
za karę stoi sucha w ciemności.
Na szczęście tę parszywą pracę jukka wykonywać będzie tylko przez
czas wystawy, której jest eksponatem...
National po polsku:
"National Geographic", najsłynniejszy na świecie miesięcznik geograficzno-podróżniczy,
1 października pojawi się w wersji polskiej. Pismo słynie ze wspaniałych
fotografii i artykułów o przyrodzie, świecie zwierząt i kulturze narodów.
Poznańska gadzina:
"Świat gadów", nowy pawilon w poznańskim ZOO będzie udostępniony zwiedzającym
w środę, 29 września - poinformował Głos Wielkopolski. Jego otwarcie
jest związane z obchodami 125-lecia starego ZOO
Pawilon podzielono na dwie części. W pierwszej znajdą się między innymi
ogromne anakondy, wodne żółwie matamaty, jaszczury agamy błotne i
agamy żaglopłetwe. Wnętrze dopełnią m.in. suche drzewa, żywe rośliny
oraz kamienie różnej wielkości i wodospad: wszytko to, co składa się
na las deszczowych tropików, w których żyją wspomniane gady.
W drugiej części pawilonu, choć ma udawać pustynię, także nie zabraknie
roślinności, np. kaktusów. Z gadów znajdą się w niej m.in grzechotniki
oraz różne gatunki żółwi.
Lednickie wolne od gnojówki:
W Wielkopolskim Parku w chacie młynarza Etnograficznym nad Jeziorem
Lednickim uruchomiono nowoczesną oczyszczalnię ścieków - poinformowała
Gazeta Wielkopolska, dodatek do Gazety Wyborczej.
Nowo otwarta biologiczno-chemiczna oczyszczalnia oczyści 75 m sześc.
wody na dobę. Dotychczas zanieczyszczenia z domów i gospodarstw rolnicy
wywozili na swoje pola. Stamtąd rowami melioracyjnymi spływały do
Jeziora Lednickiego.
W oczyszczalni ścieki są neutralizowane, a następnie jako wody trzeciej
klasy trafiają do rzeki Głównej. Oczyszczoną w młynarzówce wodę dyrekcja
muzeum - skansenu położonego w parku - chce dodatkowo wykorzystać,
kierując ją na koło młyńskie, które zamierza kupić.
Czysto będzie i w Szczecinie:
Oczyszczalnię ścieków na Ostrowie Grabowskim wizytowali ostatnio Duńczycy,
którzy dali pieniądze na jej budowę - informuje Kurier Szczeciński.
Kwota przekroczyła 10 milionów duńskich koron, a dzięki tej sumie
opracowano projekt zintegrowany z rozwojem miata i portu w tym rejonie.
Pierwszy etap budowy, ukończony w 1977 roku, zakładał budowę obiektu o zdolności oczyszczania 3200 m sześc. na dobę. W etapie drugim, realizowanym obecnie, wydajność wzrośnie do 6400 m sześc. oraz dobudowana zostanie instalacja do neutralizacji zanieczyszczeń ze statków o zdolności oczyszczania 250 m sześc. na dobę. W trzecim etapie przedsięwzięcia ma powstać spalarnia odpadów bytowych ze statków o zdolności 5000 kg na dobę, zaś sama oczyszczalnia zwiększy moc do 9350 m sześc. na dobę.
Instalacja zostanie oddana w końcu kwietnia 2000 roku, a jej koszt wyniesie 9,3 mln zł. Po zakończeniu port uzyska możliwość oczyszczania wszystkich zanieczyszczeń ropopochodnych oraz ścieków po myciu ładowni statków, a także z działalności lądowej.
Urządzenia o zdolności przerobu 15 tys. m sześc. na dobę będą mogły również oczyszczać ropopochodne ścieki z przedsiębiorstw Szczecina, Polic oraz Świnoujścia.
Niewidzialna bestia:
Krokodyl, znad jeziora Białego nie wzbudza już żadnych emocji - zaobserwował
Dziennik Wschodni. Przestały się nim interesować zarówno służby leśne,
jak i naukowcy z Uniwersytetu Wrocławskiego, zajmujący się ochroną
i restytucją żółwia błotnego w sobiborskich lasach. Zapomniały też
o nim lokalne władze, które przez całe wakacje nadzorowały poszukiwania
gada.
Sprawa krokodyla wypłynęła w maju. Dwoje mieszkańców wsi Osowa Podlaska
zobaczyło przechodzącego przez ulicę gada. Zaalarmowani leśnicy poprosili
o pomoc herpetologa z UW. Ten pozostawione na poboczu i mokradłach
ślady zidentyfikował jako ślady krokodyla. Kilka dni później podobne
ślady widziane były w okolicach Jeziora Białego.
Władze powołały zespół antykryzysowy, uruchomiono specjalny telefon,
do akcji włączyła się straż pożarna. Wszystko na nic - jedyne krokodyle,
które dało się zauważyć, patrzyły z pocztówek, koszulek i - nadmuchane
- z ulicznych straganów.
Obecnie szanse na jego odnalezienie są minimalne, a zimą spadną do
zera. krokodyl nie ma szans na przetrwanie zimy.
|
|
|