|
TAK DALEKO, TAK BLISKO...
Swego czasu naturalny zasięg występowania tej
wspaniałej ryby kończył się w dorzeczu Renu. Hiszpanie, wrażliwi na
wszystko, co może ściągnąć turystów, wsiedlili tego drapieżnika do
swoich wód. I po kilkunastu latach dbania o jego populację, Ebro stała
się mekką dla europejskich sumiarzy.
Łowi się tam olbrzymy o wadze 40 kg
i to regularnie, niejako na zamówienie. Powstała cała masa wyspecjalizowanych
ośrodków żyjących z wędkarstwa, po rzece pływają łodzie z doskonałymi
przewodnikami. Jednym słowem: luksus. I wędkarska przygoda na całe
życie.
Od kilku lat drugim kierunkiem wędkarskich
wypraw są rzeki Ukrainy i Rosji. To właśnie tam - w Dnieprze, w Wołdze
i w rzekach Syberii spotkać można wąsate drapieżniki osiągające swoje
graniczne rozmiary - 3 m długości i 300 kg wagi. Co prawda na wędkę
nikt takich potworów jeszcze nie wyciągnął, ale w sieciach widywano
takie nieraz.
U NAS TEŻ TAKIE SĄ
Paradoksalne i trochę niesprawiedliwe wydaje się
polskim wędkarzom przerzucenie "powietrznego mostu sumowego" nad Polską.
Trudno tu, co prawda, znaleźć porównywalne z Hiszpanią luksusy i nastawienie
na zamożniejszych wędkarzy, ale sumy jakie żyją w polskich rzekach
są o wiele większe niż w słonecznej Iberii.
Rekordowy sum złowiony na wędkę w 1986
roku mierzył 225 cm i ważył 67,5 kg. Przez kilka lat za rekord uznawana
była ryba o 6 kg cięższa, ale okazało się, że rekordzista korzystał
z niedozwolonych regulaminem metod... Nie jest to koniec łowieckich
możliwości, raczej kres dotychczasowych możliwości sprzętowych. W
Polsce nie używa się powszechnie wędzisk, kołowrotków i linek o nadzwyczajnej
mocy; wszystkie wielkie sumy padły na sprzęt średniej klasy, z którego
korzysta się do połowów innych, o wiele mniejszych ryb.
Że w Wiśle i w innych rzekach żyją sumy
ważące po 150 kg i mierzące pod 3 metry świadczą liczne relacje -
zarówno pechowych wędkarzy, jak płetwonurków i ichtiologów - a także
świadectwa rybaków, którzy miewali w sieciach takie potwory. Udokumentowane
źródło mówi o 128 kg wąsalu złowionym w latach sześćdziesiątych na
Wiśle koło Tczewa.
SZOK OSOBISTY
Autor tej monografii miał na haku, na warszawskim
odcinku Wisły, potwornego suma w roku 1994. Ryba wzięła spod powierzchni
na 12 cm ukleję. Sprzęt był mocny, istniała więc nadzieja na zwycięski
hol. Olbrzym był przy brzegu trzykrotnie, widziała go czterdziestoosobowa
grupa kibiców. Rybsko mierzyło dobrze ponad 2,5 m długości. Musiało
więc ważyć dobrze ponad 100 kg.
Po trzech kwadransach holu drapieżnik
zniecierpliwił się i zdecydowanie odpłynął skosem w dół rzeki. To
była moc nie do zatrzymania. Patrzyłem na kołowrotek, który rzęził
na zaciśniętym do końca tylnym hamulcu - najpierw zaczęło się dymić,
a potem... stopiła się obudowa. Niczym na filmie animowanym. Szpula
się zablokowała, targnęło mną całym i z suma zostało jedynie wstrząsające
wspomnienie.
Poza traumatycznym wspomnieniem wszakże
rozbudziły się nadzieje. Że może jeszcze nie raz, nie dwa, uda mi
się z takim gigantem zmierzyć, że może będę lepiej przygotowany.
NIE TYLKO WISŁA
Podobnych doniesień jest sporo. Zarówno znad Wisły,
jak i znad Odry. I to z całych zlewni tych rzek. Na Bugu na przykład
padały już sumy ważące ponad 50 kg, w okolicach Wyszkowa przez ogromne
wąsale stale są niszczone wędki, targane zestawy. Na Narwi w pobliżu
Pułtuska łupem spinningistów padają co roku sumy ponadczterdziestokilowe.
Nieco mniejsze sztuki notowane są na dolnym Sanie, w Warcie, a także
na części kanałów żeglugowych. Na mniejszych rzekach, takich jak Noteć,
Oławka, Pilica, Sona, Nida dwudziestokilowe wąsale stanowią standard.
Z rekordowych połowów słyną także kanały
zrzutowe wielkich elektrociepłowni. Sumy ważące pod 50 kg łowiono
przy elektrowni Górna Odra, w Połańcu, w Kozienicach, w Rybniku, a
także w Kanale Żerańskim i Siekierkowskim w pobliżu ciepłowni ogrzewających
stolicę.
Ostatnie doniesienia o ogromnym, bo
ważącym 64 kg i mierzącym 233 cm potworze, datuje się na maj 1998
roku. Złowił go w starorzeczu Odry wędkarz, który natychmiast zgłosił
połów do gazet i telewizji. Rzecz jasna łowcę pokazano, pochwalono.
Dziennikarze nie mieli bowiem pojęcia, że ryba ta na Odrze jest pod
całkowitą ochroną do połowy czerwca. Ba, wędkarz zaproszony został
nawet na darmowe łowienie do Szwecji.
Co prawda, sprawą zainteresowały się
odpowiednie organa, a Szwedzi wycofali swoje zaproszenie - tak nawiasem
mówiąc, to w Szwecji za podobne przewinienie niemiecki wędkarz natychmiast
ukarany został grzywną 5000 DM - ale u nas kłusownictwo rybackie nie
jest społecznie potępiane, więc sprawa rozmyła się i zginęła w natłoku
innych kolegialnych wykroczeń.
Ponad rok później podobny potwór "padł"
na Zalewie Zegrzyńskim koło Warszawy. Tym razem zgodnie z prawem...
JAK I CZYM
Wędkarzy nastawionych wyłącznie na łowienie wielkich
sumów jest w Polsce niewielu. Popularne na zachodzie kluby łowców
okazów zaaklimatyzowały się u nas tylko wśród karpiarzy. Znam jednak
kilkunastu ludzi, którzy przynajmniej przez miesiąc, dwa w roku polują
wyłącznie na te przepiękne ryby. W całym kraju będzie ich zapewne
pięćdziesięciu. Najlepsi z nich rokrocznie mają na rozkładzie od kilku
do kilkunastu osobników ważących powyżej dwudziestu pięciu kilogramów.
Najlepsi specjaliści łowią olbrzymy
rozmaitymi metodami. Sum ma bowiem to do siebie, że mimo iż podstawą
jego pożywienia są niewielkie ryby, to nie stroni przy tym od innych
organizmów. Jada i rosówki, i pijawki, raki, żaby, przepływające drobne
ssaki. Potrafi zebrać z powierzchni nieostrożnego wodnego ptaka, czy
podjąć kawałek serdelka, który do rzeki trafił drogą, hm, kanalizacyjną.
Łowi się go więc i na ciężkie wędki
gruntowe, i na lekkie przystawki ze spławikiem, poluje się nań przy
pomocy spinningu, pewnie można byłoby nać popolować także przy pomocy
ciężkiej muchówki na tarpony, gdyby tylko polscy mucharze tak uporczywie
nie chowali się w swojej krainie łososi, pstrąga i lipienia.
Jest więc Polska nieodkrytą jeszcze
Krainą Wielkich Ryb. Sum jest tylko jedną z nich. Nasze rekordy krajowe
w niejednym przypadku przekraczają znacznie rekordy z państw Zachodu.
Żeby tak jeszcze odkryły to biura podróży - to niech się schowa Ebro.
|
|
|